Porcelanowy książe stoi na półeczce
Otoczony zastępami laleczek
Nie są one piękne
Nie przy nim
On jest najładniejszym porcelanowym wyrobem
A one dla niego tańczą
By chociaż tym mu się przypodobać
On nie patrzy
Jego brązowe oczy spoglądają gdzie indziej
Widzą tylko księżniczkę przy lustrze
Umalowaną i nieprawdziwą
Ona jest kłamstwem, ale on nikogo nie słucha
Codziennie myśli jak wspiąć się na szafkę
Jak pochwycić to złudzenie piękna
Jak sprawić, żeby spojrzała na niego
Ona nigdy nie tańczy
I książe nic nie widział
Nawet laleczki, która dla niego tańczyła
Piękniej niż którakolwiek
Jak motyl muskała stopami ziemię
Stara się biedna, stara
On niby też, ale nie tak samo
A ona kocha i kocha
I on niby też, ale nie tak samo
Siedzi smutny
Ona nie może podejść
Jej honor zabrania
Litowania się nad spaloną miłością
Tak odchodzi
I już jej nie ma
Nie chce tańczyć
Już dla nikogo
Spadła z półeczki
Tłukąc białą buźkę
Nóżki odpadły
Oczy zamknęły się
I choć nie widać krwi
A serca podobno nie było
To brnie w kałuży niespełnionych uczuć
Płacze słowami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz