Znów stoję przed lustrem
Z góry na dół penetruję się wzrokiem
Dostrzegam tylko niedoskonałości
Nigdy chyba nie zrozumiem czemu
To dołujące
Ciągle widzę wady
Żadnego piękna
Żadnej poprawy
Tu za gruba
Tu za chuda
To za małe
To za duże
Głosy we mnie mówią, że nic ze mnie nie będzie
Że z tą twarzą, to jedynie pod skalpel
Że z tą figurą, to pod nóż
Nie wiem, czy im wierzyć
Ale przychodzi taki moment
Kiedy mam przy sobie tę konkretną osobę
I ona jako jedyna
Potrafi odwrócić lustro
Bo przy niej nie jestem moim odbiciem
I przy niej głosy nagle milkną
To dziwne, nie sposób ich uspokoić samemu
Ale ona daje mi tę odwagę, tę siłę
Mam świadomość, że nie jestem idealna
To zabawne, bo nigdy nie będę
Ale dzięki niej jestem piękna w środku
Czasem maluję to na mojej twarzy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz